Sympatycy piłkarskich dreszczowców mieli dzisiaj prawdziwą ucztę na Anfield Road. Gospodarze, czyli piłkarze Liverpoolu pokonali Swansea 4:3 w meczu, w którym sytuacja zmieniała się niczym kapelusze królowej Elżbiety. Już w pierwszej minucie wynik meczu otworzył Daniel Sturridge i gospodarze wyszli na prowadzenie. Po pierwszym kwadransie wydawało się, że już jest po meczu, bo na 2:0 podwyższył Jordan Henderson. Lecz wystarczyły cztery minuty, by uciszyć fetę na trybunach Anfield Road. Najpierw swojemu byłemu zespołowo gola strzelił Jonjo Shelvey, a później do wyrównania doprowadził Wilfried Bony. Wydawało się, że wynik ten utrzyma się do końca pierwszej połowy, lecz do pracy już szybciej wzięli się 'The Reds', a drugą bramkę w tym meczu zdobył Daniel Sturridge i Liverpool schodził do szatni prowadząc 3:2. Lecz po przerwie szybko do pracy zabrały się 'Łabędzie' i doprowadziły do wyrównania, a bardziej pomógł im w tym Martin Skrtel, który faulował we własny polu karnym. Jedenastkę na swojego drugiego gola zamienił Wilfried Bony. Ostateczny cios należał jednak do ekipy gospodarzy i piętnaście minut przed końcem cenne trzy punkty zapewnił Jordan Henderson.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz