Pogrom, deklasacja, rozbicie - te słowa najlepiej opisują dzisiejszy szlagier całej fazy grupowej Hiszpania - Holandia. Oranje udanie zrewanżowali się za przegrany finał sprzed czterech lat, a nawet zrobili to z nawiązką, bo wygrali 5:1. Co się dzieje z Hiszpanią? Czy właśnie następuje przepowiadany koniec tikitaki? Holendrzy byli bezwzględni i bezlitośnie wykorzystali wszystkie słabości Hiszpanii. Lecz zaczęło się całkiem niepozornie, bo to Hiszpanie zdobyli gola jako pierwsi. W 26. minucie faulowany (choć tu znów mamy sytuację kontrowersyjną z mieszanymi odczuciami) w polu karnym był Diego Costa, a jedenastkę pewnie wykorzystał Xabi Alonso i wyprowadził obrońców tytułu na prowadzenie.Jak się okazało były to jednak dla Hiszpanów miłe złego początki. Albowiem jeszcze przed przerwą a dokładniej minutę przed końcem regulaminowego czasu pierwszej połowy niczym formuła 1 za piłką wystartował Van Persie, wyskoczył i w locie przelobował głową Ikera Casillasa niczym dosłownie latający Holender. Bramka ta zdecydowanie zaskoczyła Hiszpanów, który powoli szykowali się do zejścia do szatni z jednobramkowym prowadzeniem, a tak drużyny schodziły przy stanie 1:1. Druga część tego spektaklu to już istny futbolowy monolog Pomarańczowych, którzy dzisiaj jednak wystąpili w granatowych strojach. W 53. minucie Arjen Robben świetnie ograł Pique i nie dał szansy Casillasowi. Holendrzy wyszli na prowadzenie, co jednak było małą niespodzianką, ale to był początek istnej dominacji Oranje. W 64. minucie Holendrzy mieli rzut wolny, po którym piłkę do siatki wręcz wepchnął Stefan De Vrij. Była to sytuacja kontrowersyjna, bo tuż przed De Vrij'em Van Persie ewidentnie przeszkadzała Casillasowi, ale według mnie nie była to sytuacja aż tak ostra i lepiej, że sędzia nie zareagował zgodnie z duchem gry. Osiem minut fatalny w skutkach błąd popełnił doświadczony bramkarz reprezentacji Hiszpanii i piłkę do pustej bramki skierował van Persie wprowadzając pomarańczowe części trybun w stan euforii. Ale to nie był koniec, bo na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry dzieła zniszczenia dopełnił Robben, który lekko zabawił się z obrońcami, by bez skrupułów pokonać podłamanego Casillasa, który wyciągał piłkę z siatki po raz piąty. Hiszpanie muszą się podnieść z kolan, na które spadli podczas dzisiejszego meczu, by przede wszystkim wyjść z grupy, a następnie zagrać ewentualnie, a nawet najbardziej prawdopodobnie z Brazylią, ale wszystko zweryfikuje boisko. Mundial to turniej nieprzewidywalny i to zobaczyliśmy podczas dzisiejszego meczu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz