Piłkarze Francji pewnie pokonali Honduras 3:0 w swoim pierwszym meczu Mistrzostw Świata. Mecz rozpoczął się od wpadki organizatorskiej, albowiem nie usłyszeliśmy hymnów państwowych. Niby nic szczególnego, ale dla piłkarzy to bardzo ważny moment i sam z chęcią usłyszałbym sobie 'Marsyliankę', ale to już nawiasem mówiąc. Przejdźmy do sprawy ważniejszej, czyli samego spotkania. Spotkanie zgodnie z przewidywaniami przebiegało pod dyktando 'Trójkolorowych', ale nie przekładała się ta przewaga na gole. Dopiero kluczowa była 44. minuta, kiedy to w polu karnym odepchnięty został Pogba, a jedenastkę pewnie wykorzystał Karim Benzema i Francuzi mogli spokojnie zejść do szatni. Natomiast piłkarze Hondurasu na domiar złego stracili Palaciosa, który po odepchnięciu Pogby zainkasował drugą żółtą kartkę i rzecz jasna w konsekwencji pożegnał się z dalszą rywalizacją. tak samo jak wcześniej Szwajcaria również Francuzi zaliczyli trafienie trzy minuty po wznowieniu gry. Valbuena obsłużył świetnym podaniem Benzemę, a snajper Realu Madryt uderzył z woleja, piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki odbita od bramkarza tuż przy linii bramkowej. I wtedy właśnie stała się rzecz historyczna. Pierwszy raz w historii Mundialu o tym czy padł gol zadecydowała technologia goal-line, która wykazała, że bramkę samobójczą zdobył Valladares. Francuzi postawili kropkę nad i już w 72. minucie, kiedy to z ostrego kąta pod poprzeczką piłkę umieścił Benzema nie dając szans bramkarzowi Hondurasu. Zwycięstwo dało Francuzom pozycję lidera, a za tydzień zagrają z również zwycięską Szwajcarią.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz