Wczoraj pierwsze mecze w drugiej rundzie eliminacyjnej Ligi Europy zagrały drużyny z Polski, czyli Lech Poznań, Ruch Chorzów i Zawisza Bydgoszcz. Ci pierwsi, czyli vice-mistrzowie Polski z Poznania zaliczyli totalną klapę w Estonii i przegrali z Kalju Nomme 0:1. Druga drużyna Estonii decydującą bramkę zdobyła w 81. minucie i sprawiła, że doczekaliśmy się już następnego dnia kolejnej kompromitacji polskiego futbolu klubowego. Mimo porażki przed rewanżem to jednak Lech jest faworytem, a porażkę z Estończykami można potraktować jako wypadek przy pracy i wywalczyć awans w Poznaniu. Jeśli jednak tak się nie stanie będzie to druga w ciągu dwóch lat wielka kompromitacja Kolejorza, który ma przecież potencjał na grę w fazie grupowej, ale nie potrafi go wykorzystać. Trzecia drużyna Ekstraklasy, czyli Ruch Chorzów męczyła się, wygrywając 3:2 ze zdobywcą Pucharu ... Liechtensteinu (!) oraz jednocześnie beniaminkiem (!) ligi szwajcarskiej. Nie jest to wynik napawający optymizmem, ale jednak mamy jedyną wygraną polskiego zespołu w Europie w tym tygodniu, więc możemy się lekko z tego powodu ucieszyć. Tu też pozostaje nadzieja, że Vaduz nie zagra rewelacyjnie u siebie, a Ruch pokaże, że brązowy medal mistrzostw Polski to nie przypadek i zafra w III rundzie eliminacyjnej. Jedyną polską drużyną, która w tym tygodniu pokazała się z dobrej strony na arenie międzynarodowej jest bydgoski Zawisza. Zdobywcy Pucharu Polski co prawda przegrali z Zulte Waregem 1:2, ale przegrali z silną drużyną z silnej, profesjonalnej Ligi belgijskiej, a nie jak to co niektórzy z amatorami z Irlandii czy z Estonii. Dzięki minimalnej porażce i strzeleniu bramki na wyjeździe Zawisza ma bardzo realne szanse na awans i po wczorajszym spotkaniu pokładam nadzieję w właśnie w piłkarzach z Bydgoszczy, którzy skazywani na pożarcie okazali się najlepsi i zasłużyli na awans. A rewanże już w przyszły czwartek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz