Sprawa Legii Warszawa i wykluczenia jej z rozgrywek Ligi Mistrzów dziś znalazła swój koniec, przynajmniej jeśli chodzi o organy UEFA. Nikogo decyzja europejskiej centrali nie zdziwiła, bo szanse były nikłe, ale każdy miał ten promień nadziei, który podsycały wieści o nowych paragrafach znalezionych przez prawników Legii. Płomyk ten zgasł definitywnie dzisiaj po czternastej, kiedy to dowiedzieliśmy się, że Legia już nic w UEFA nie wskóra. Jest to trochę chora sytuacja, ponieważ UEFA czekała ponad 24 godziny, by rozwiać szanse Legii, a podobno decyzje zapadły już wczoraj rano. Czyżby gra na zwłokę? To i tak już nieważne, bo Legia szykuje się do batalii w Lozannie, gdzie mieści się ostateczna szansa Legii na uratowanie Ligi Mistrzów, czyli Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Ale tu do głowy przychodzi jedno pytanie. Czy Legia ma jeszcze w ogóle czas na wskóranie czegoś przed rozpoczęciem, jak nie zakończeniem zmagań grupowych Champions League. Wydaje mi się, że to już wyłącznie gra o pieniądze, ponieważ stołeczny klub w razie sukcesu może otrzymać niemałą rekompensatę finansową. Ale co tym, co było w tej batalii najważniejsze? Przecież tu liczyła się sportowa rywalizacja z najlepszymi w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych świata, a nie stan konta drużyny z Łazienkowskiej. Jest jeszcze szansa, że CAS zajmie się tą sprawą szybko, ale szansa jest nikła, ponieważ instytucja ta rozstrzyga spory w trybie przyśpieszonym tylko wtedy, gdy odbywają się duże imprezy rangi mistrzowskiej. Historia uczy nas, że na decyzję CAS można czekać kilka miesięcy, a pierwszy mecz IV rundy już za niespełna tydzień. To sprawia, że szans na grę w fazie grupowej Ligi Mistrzów Legia już praktycznie nie ma. No chyba, że zdarzy się jakaś sytuacja wyjątkowa i Legi uda się załatwić sprawę w trybie przyśpieszonym, ale jak wspominałem wcześniej - takie sprawy występują tylko przy okazji wielkich imprez. Legii więc pozostaje myśl o Lidze Europy, która według mnie jest lepszym polem do popisu dla podopiecznych trenera Berga. Legia jest w takiej formie, że spokojnie można celować w ćwierćfinał tych rozgrywek, a jeśli ktoś jeszcze bardziej się rozmarzy to może pomyśleć o finale na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ale dość marzenia, przejdźmy na ziemię i do realnych rozwiązań. Na ugranie Ligi Mistrzów jest już za późno, Trybunał może dać Legii jedynie spory zastrzyk gotówki, ale to nie zmienia faktu, że niesmak pozostanie, bo na Ligę Mistrzów czekamy już osiemnaście lat i poczekamy jeszcze przynajmniej rok.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz